Praktyczne wykorzystanie ziół i przypraw jest tak stare, jak sama ludzkość. Wiele osób interesuje się dziś roślinami leczniczymi. Rozmawiałem z zielarzem Martinem Kolárem o tym, jaki był status ziół w czasach socjalizmu i jaki jest dzisiaj.
W miarę jak ludzie stopniowo odkrywali coraz to nowe rośliny o właściwościach leczniczych, zwiększało się także doświadczenie, procedury i przepisy. Całą wiedzę zaczęły gromadzić głównie babcie, przyprawiarki i uzdrowiciele, do których zwracali się chorzy z dużej okolicy, gdy potrzebowali porady i pomocy. Obecnie coraz więcej osób interesuje się tradycyjną medycyną ludową, a w szczególności roślinami leczniczymi. W czasach socjalizmu nie było tak wielu preparatów ziołowych, jak obecnie, i może dlatego zioła były dla ludzi rzadsze i cieszyło się dużym zaufaniem. Jak to było z ziołami w czasach socjalizmu, a jak jest dzisiaj? Zielarz Martin Kolár dużo o tym wie.
Świat ziół leczniczych i przypraw
Wielkim światem ziół i przypraw leczniczych Martin Kolár interesuje się już od dzieciństwa, czyli od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Swoje pierwsze herbaty ziołowe zaczął mieszać jeszcze przed aksamitną rewolucją i dziś wspomina to z pewną nostalgią.
„Mieszkałam w bloku w Pradze, więc musiałam wyjść do natury po zioła. W stolicy Czechosłowacji istniały wówczas tylko dwie tzw. zielone apteki, w których można było kupić suszone zioła, najsłynniejsza przy ulicy Dlouhá. Na początku pracowałem z około setką ziół i większość z nich udało mi się zdobyć samodzielnie, zbierając je samodzielnie. Na szczęście blisko było do parku leśnego, po którym lubiłam spacerować i odkrywać nowe zioła. Wciąż doskonale pamiętam radość, jaką poczułem, gdy znalazłem piękną dziką miętę pieprzową lub powojnik”.
Ilekroć Martin wychodził na łono natury, na przykład do chaty lub na wakacje, przyszły zielarz bardzo dokładnie studiował miejscową florę. „Wciąż widzę błękitny kolor chabrów, które zbierałam na polach. Dziś jednak nie zrywałabym już niczego na polu… Kiedyś potrzebowałam włosia kukurydzianego w herbacie ziołowej na metabolizm. Ale to było właśnie wtedy, gdy kombajny pojechały na pola kukurydzy. Zrobiłem więc najszybszy samodzielny zbiór ziół, mając za sobą kombajn. Dziś kolby kukurydzy można dostać pod każdą postacią – suszone i w postaci nalewki.”
Nalewka ziołowa była w czasach socjalizmu science fiction
Jako uczeń szkoły średniej Martin miał tylko mały pokój, więc wkrótce napotkał ograniczenia ograniczonej przestrzeni. Jego szafki były pełne papierowych torebek z suszonymi ziołami, a rodzice regularnie spotykali się z oskarżeniami, że w mieszkaniu rozmnożyły się mole z powodu jego ziół.
„Po dokładnym zbadaniu sprawy stwierdziłem, że niestety może być w tym trochę prawdy. Suszenie ziół niesie ze sobą ryzyko i po około roku zioło nie nadaje się już do użytku. Dlatego zacząłem szukać nowych, lepszych sposobów na zachowanie substancji leczniczych z ziół. I wtedy zaczęłam eksperymentować z marynowaniem wybranych ziół w alkoholu. Obecnie w każdej aptece dostępna jest chyba jakaś nalewka ziołowa, jednak w czasach socjalizmu było to raczej science fiction. Nielicznym szczęśliwcom być może udało się zdobyć ekstrakt z Eleutherococcus (nazywa się go żeń-szeniem syberyjskim, bo jego działanie lecznicze jest podobne do żeń-szenia) z Rosji, czyli właściwie Związku Radzieckiego. zielarz pamięta czasy przedlistopadowe.
Przyszły zielarz jako pierwszy sięgnął po paziowatą, która dziś należy do surowo zakazanych suplementów diety. Zaskoczyło go jego silne działanie na pęcherzyk żółciowy, wątrobę i trzustkę, to było jak przesiadka z Trabanta na Mercedesa.
Dzięki nalewkom nagle zwolniło się dużo miejsca w szafkach Martina. Większe suszone zioła stopniowo zastępowały dziesiątki butelek z naładowanymi lekami. Dziś ma wokół siebie setki podobnych butelek w domu w Týnecu nad Sázavou, a on i jego żona Katka uprawiają lecznicze rośliny we własnym ogrodzie.
Nawet dzisiaj zioła na różach nie są gotowe
Jak Martin Kolár widzi pozycję roślin leczniczych ponad trzydzieści lat po listopadzie: „Kiedy porównuję ten czas z dniem dzisiejszym, niestety nie wszystko w dziedzinie ziół posunęło się do przodu. Atlasy roślin leczniczych zastąpiły zielniki, jednak informacje o leczniczym działaniu roślin zaczęły być systematycznie ograniczane przez UE. Przed rewolucją można było bez obaw pisać, że eleuterokok czy jemioła pomagają leczyć raka. Teraz za zgłaszanie takich roszczeń w przypadku preparatów ziołowych grozi Ci kara do pięćdziesięciu milionów dolarów. Nie ma też zawodu zielarza czy uzdrawiacza. W Niemczech i innych krajach naturopata jest zawodem uznanym przez państwo i może nawet pomagać swoim pacjentom dzięki wkładowi towarzystw ubezpieczeniowych. Pod tym względem przenieśliśmy się bardziej do średniowiecza, kiedy polowano na czarownice.
Uzdrawiająca moc natury
Niemniej jednak pozostaje umiarkowanym optymistą: „Mam nadzieję, że uzdrawiająca moc natury uzyska godny status, na jaki moim zdaniem zasługuje. Szczerze wierzę, że rośliny lecznicze pozostaną niezatarte w naszych sercach na długie dziesięciolecia, pomimo wszelkich przeszkód.”
Przepisy ziołowe były rozpowszechniane przez samizdat jeszcze przed rewolucją
W socjalizmie nie było tak wielu preparatów ziołowych, jak obecnie. „Sprawdzone przepisy rozeszły się po samizdacie niczym wielki skarb. Doskonale pamiętam, jak wieczorami pisałem na maszynie rady legendarnego ojca Františka Ferdy, który był i jest ikoną dla nas, zajmujących się leczeniem naturalnym. Znalazłam dla Was w swoim archiwum dwa oryginalne samizdatowe przepisy księdza Ferdy. Mam nadzieję, że komuś się przydadzą.”
Jak leczyć przeziębienie według ojca Ferdy
Wanna: 2 garście gałązek lub kwiatów, 2 garści jagód jarzębiny lub gałązek zalać 4 litrami wody i gotować 8 minut, wlać do wanny i myć głównie główkę przez 20 minut.
Inhalacja: 1 (tylko nowy), 2 łyżki gałązek, 2 łyżki komony, 20, 2 goździki. Gotować 8 minut w ¾ l wody. Następnie nałóż ręcznik na głowę i wdychaj ustami i nosem 5 x 10 minut.
Wąchanie🙂 ) zmiel na proszek (drobny) i powąchaj według potrzeby.
Smarowanie: Dodaj 3 łyżki arniki do starości, wódki lub wina śliwkowego i po 6 dniach używaj jej jedynie do nawilżenia czoła i nosa.
Herbata szałwiowa Ojca Ferdy
1-2 suszone łyżki zalać pół litra wrzącej wody i gotować przez 3 minuty. Następnie odstawić i do wrzącej herbaty dodać po szczyptę dziurawca zwyczajnego, mięty pieprzowej i melisy, odstawić na 10 minut, nie gotować. W szałwii jest dużo olejku eterycznego, który jest bardzo dobry do płukania gardła, ale nie może zawierać go do picia. Dlatego gotuj przez 3 minuty, aby usunąć niechciany olej i wypuścić kolejny ferment, ważny dla wszystkich gruczołów. Przygotowana w ten sposób herbata szałwiowa jest bardzo korzystna dla zdrowia człowieka, dlatego każdy powinien ją pić codziennie, gdyż wtedy rzadko będzie chorował.