Jak podaje Business Insider, matka dwójki dzieci pomyliła objawy rozległego zawału serca z objawami grypy i prawie odebrała sobie życie.
W marcu 2022 roku 46-letnia Amerykanka Jenna Tanner podczas sprzątania domu poczuła ostry ból w klatce piersiowej.
Od początku roku jej rodzina stale chorowała, a ona i jej dzieci stale trafiali do szpitali. Dlatego zmęczona kobieta myślała, że przyczyną bólu jest kolejna infekcja wirusowa i nie potraktowała tego poważnie.
Chociaż nie czuła się dobrze, Jenna nadal zajmowała się pracami domowymi, które budowała miesiącami. W ciągu następnych kilku dni ból w klatce piersiowej stał się bardziej odczuwalny, jednak myśl o ponownej wizycie u lekarza była nie do zniesienia.
Trzeciego dnia wystąpienia objawów podczas odkurzania Tanner poczuł nagłą potrzebę usiąść. Amerykanka była wówczas sama w domu i po lekkim umieraniu udała się do swojego biura.
Kiedy do niego dotarła, straciła przytomność i upadła na podłogę.
„Widzenie stało się niewyraźne i usłyszałem, jak krew szumi mi w uszach jak ocean. Położyłem się na podłodze i od razu poczułem, jakby słoń siedział na mojej piersi. Na kilka sekund przed utratą przytomności zdałem sobie sprawę, że mam serce atak.
Już wcześniej traciłem przytomność, ale tym razem, kiedy się obudziłem, było znacznie gorzej. To było tak, jakby przez moje ciało przeszedł prąd elektryczny. Całe moje ciało trząsło się w konwulsjach, ale nie mogłem wykonać żadnego ruchu. Zaczęłam wymiotować” – mówi.
„Jedyną rzeczą, którą mogłem kontrolować, był oddech. Zacząłem nucić pod nosem, wydychając. To był sposób, aby upewnić się, że wciąż żyję. Kiedy szum stał się głośniejszy, wiedziałem, że mój oddech jest silniejszy, więc próbowałem poruszyć się, ale znowu zemdlałem.
Kiedy odzyskałem przytomność, poczułem się oderwany od tego, co się działo. Życie przeleciało mi przed oczami i zobaczyłam wspomnienia, o których istnieniu nawet nie wiedziałam.
Kiedy moje buczenie znów stało się głośne, zawołałem o pomoc. Wiedziałem, że nikt mnie nie usłyszy – byłem sam, ale mój kot wszedł do pokoju, a ja instynktownie sięgnąłem, żeby ją pogłaskać. W ten sposób uświadomiłam sobie, że mogę się poruszać” – dodaje kobieta.
Myśl, że jej 10-letni syn, który miał wrócić pierwszy do domu, znajdzie ją w ten sposób, dodała jej sił, by doczołgać się do telefonu i zadzwonić do męża.
Lekarze szybko dotarli do jej domu i zabrali ją do szpitala. Później okazało się, że miał zablokowaną lewą tętnicę wieńcową.
W takich przypadkach zwykle przeprowadza się operację, ale stan kobiety nie jest wystarczająco stabilny. Dlatego lekarze najpierw podłączyli ją do pompy serca, aby przywrócić dopływ krwi do serca, a dopiero potem przeprowadzili operację.
Prawie 18 miesięcy po zawale serca Tanner nadal nie powrócił do pełnej sprawności i nadal zmaga się z niektórymi fizycznymi skutkami ubocznymi, takimi jak przyjmowanie leków na nadciśnienie i leków rozrzedzających krew.
„Ale większym wyzwaniem było uporanie się z traumą. Przeżyłam duży wstrząs emocjonalny. Ze stresu wypadają mi włosy” – przyznaje.
Nieprzyjemne doświadczenie sprawiło, że zaczęła zwracać większą uwagę na swoje zdrowie i bardziej cenić życie. /
Lubię to gdzie znajdziesz wiele innych przydatnych i interesujących lektur dla każdego!