Niewiele osób miało tak trudny start w życie jak pięcioletnia Míša. Urodził się w rodzinie narkomana, który w ogóle się nim nie opiekował. Po tym jak został odebrany matce z powodu zaniedbań, bardzo trudno było znaleźć dla chłopczyka rodzinę zastępczą. Nie jest taki jak większość dzieci. Oprócz białaczki cierpi na zaburzenia ze spektrum autyzmu i ma szereg innych diagnoz. Jednak jego obecni rodzice zastępczy kochają go takim, jaki jest i zrobią wszystko, aby poprawić jego stan.
Míša urodził się w rodzinie narkomana, który się nim nie opiekował. Nowa rodzina go kocha pomimo postawionych diagnoz.
Zanim Michał odnalazł swoją obecną rodzinę, był kilkakrotnie przekładany. Najpierw został odebrany biologicznej matce, gdy miał cztery miesiące, która była uzależniona od narkotyków i alkoholu. Następnie umieszczono go w rodzinie zastępczej, ale nadal nie mógł znaleźć takiej miłości, jaką inne dzieci doświadczają od swoich matek. Dopiero gdy miał dziewięć miesięcy, kiedy Jana Rekšáková i jej rodzina przyjęła go do domu, w końcu dowiedział się, co to znaczy mieć kochający dom. Jednak po pewnym okresie wspólnego życia nowa matka Michálka zaczęła zdawać sobie sprawę, że chłopiec różni się od innych dzieci.
Odebranie dziecka matce zależnej
Rozwój organizmu narkomana nie wniósł nic dobrego w życie Michálka. Nie okazywała mu prawie żadnego zainteresowania ani troski aż do czterech miesięcy po tym, jak został jej odebrany. Następnie chłopiec trafił do matki zastępczej, ale miłość w niej znalazł tylko chwilowo. Prawdziwy dom znalazł dopiero, gdy miał dziewięć miesięcy u pani Jana, która już dziś przyjmuje go jak swojego.
Monika prawie straciła córki. Potem zmarł jej ojciec, a kilka dni później mąż
„Miša był przekładany więcej niż raz. Już jako dziecko dostrzegał zmiany, gdy był bez matki. Czy to było w szpitalu, czy też wtedy, gdy jego biologiczna matka nie opiekowała się nim. Míša nadal chodzi do wielu lekarzy i prawdopodobnie boi się, że go uśpimy i znowu będzie gdzieś sam” – mówi zastępcza matka Michálka, Jana, u której chłopiec znalazł dom w pełnym tego słowa znaczeniu o dziewiątej miesięcy.
Michał pozostanie z rodziną do końca życia. Nigdy nie wróci do swojej biologicznej rodziny. Matka nie opiekowała się nim i przyznała, że nawet nie byłaby w stanie sobie z tym poradzić. „Ponadto, odkąd mamy Michálka, nigdy nie było żadnego kontaktu. Jednocześnie rzekomo wchodzi w interakcję ze starszymi dziećmi. Przynajmniej tak twierdzi” – mówi pani Jana, która także wyszła za mąż za innego chłopca, który urodził się, gdy Michálk miał trzy lata. To nawet jego młodszy brat, który od razu po porodzie przebywał na oddziale położniczym, po dwóch miesiącach trafił do tymczasowej pieczy zastępczej, a do pani Jana i jego brata w wieku roku.
Ujawniając liczne diagnozy
Po kilku miesiącach, kiedy jeszcze trzyosobowa rodzina przywiozła porzuconego chłopca do domu, zastępcza matka zaczęła zauważać, że Míša nie czuje się całkiem dobrze. Diagnozy nagle zaczęły pojawiać się jedna po drugiej.
„Kiedy poszedłem z Míšą na badanie kontrolne, dowiedziałem się, że oprócz wszystkiego, co mu się przydarzyło w życiu, ma także rodzaj białaczki, dokładnie typ JMML. Choroba ta powoduje, że ma powiększoną wątrobę i śledzionę, przez co często musi trafiać do szpitala” – zdradza pierwsza komplikacja zdrowotna pani Jana.
Elenka nie może jeść ani pić. Operacja miała pomóc, ale wszystko się pogorszyło
Niestety, to nie wszystko. Míša był ogólnie opóźniony w rozwoju, ale kiedy już w wieku czterech lat nie mówił, pani Jana zaczęła intensywniej dociekać, co się za tym kryje. Najpierw była neurologia, potem psychiatria. Po badaniu wszystko było jasne.
„Miša ma połączenie dwóch wad mózgu. Jeden powoduje upośledzenie i opóźniony rozwój, drugi słaby stosunek wzrostu do masy ciała z powodu małej głowy. Jakby tego było mało, ma też plamy w mózgu i cechy autystyczne” – matka zastępcza podaje inne diagnozy.
Agresja wobec siebie i innych
Czasami, zdaniem pani Jany, jest to naprawdę bardzo trudne, zwłaszcza gdy Míša nie śpi całą noc, bo nie rozróżnia dnia od nocy, albo gdy cały dzień rzuca przedmiotami i rani siebie i innych.
„Miesha zaczyna się klepać po ziemi, bierze krzesło i kładzie je na nodze tak, że boli, uderza się w głowę. Zawsze na to krzyczy. Zaczyna rzucać wszystkim i nie przejmuje się, że kogoś uderzy. Bije mnie, rzuca we mnie wszystkim. Nawet po starszym synu. Kłuje, drapie, po prostu robi wszystko, co tylko przyjdzie mu do głowy” – opisuje trudne chwile pani Jana. Wierzą jednak, że każdy dzień kończy się raz, a słońce wzejdzie ponownie następnego dnia. To samo zawsze sobie powtarza, gdy czuje, że nie może już dalej żyć. Ale wtedy wystarczy, że Michał się uśmiechnie i od razu wie, że znów będzie lepiej.
W czasie napadów pani Jana próbuje złapać chłopca i wziąć go na ręce, żeby go uspokoić. „Rozmawiam z nim, przytulam go i próbuję powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Potem daję mu butelkę i bawełnianą pieluchę, dzięki którym się uspokaja” – kontynuuje matka zastępcza.
Nie może jednak jej tego zwrócić i pokazać, że docenia jej opiekę i że ją kocha. Przynajmniej nie w taki sposób, w jaki robią to zdrowe dzieci. „Miša nie jest milutkim dzieckiem. Sadzam go na kolanach, głaszczę i uczę go tego samego. Bawimy się w łóżku i uczę go całować i pieścić. Czasami tak, ale generalnie sam nas nie przytula. Czasami przychodzi i głaszcze nas po włosach. To jego sposób na pieszczoty. On się z tego śmieje – wyjaśnia pani Jana.
Niebezpieczne zachowanie na zewnątrz
Fakt, że Míša stanowi zagrożenie dla siebie i innych osób poza domem, świadczy również o tym, że Míša ma inaczej poukładane sprawy w głowie. Dlatego też rodzice zabierają go na dłuższe spacery głównie w wózku, z którego już wyrósł i potrzebuje nowego.
Z powodu przeziębienia Marianka nie może już tańczyć. Dzielny wojownik zapadł w sztuczny sen
„Miša nie może długo chodzić, więc zawsze potrzebujemy wózka. Zwłaszcza podczas wycieczek do lekarza i na wyjazdach. Niestety nie ma innego wyjścia, bo gdy widzi samochód, od razu pod niego wbiega. Nie mam pojęcia, dlaczego to robi. Ale przebiega także pod rowerzystami, rolkarzami i biegaczami. Jakby chciał uniemożliwić im wyjazd” – mówi zastępcza matka Míša.
Jak pomóc Miszy?
Jednak oprócz wózka Míša musi także uczęszczać na liczne turnusy rehabilitacyjne i kupować inne urządzenia medyczne, których nie pokrywa kasa chorych. „Doszliśmy do punktu, w którym rozumiemy, że sami nie jesteśmy w stanie tego zrobić finansowo, dlatego prosimy o Waszą pomoc. Będziemy bardzo wdzięczni za jakąkolwiek formę wsparcia” – modli się za swojego chłopczyka, którego przyjęła i w którym się zakochała pomimo jego niepełnosprawności medycznej.
Míša do końca życia będzie potrzebować pomocy swoich zastępczych rodziców. Obecnie przebywa na terapii dla osób autystycznych, pod koniec października trafił do uzdrowiska, gdzie przebywał przez miesiąc. Matka chciałaby także dojeżdżać z nim do ośrodka dla autystów i próbować poprawić jego stan za pomocą komory hiperbarycznej. Jednak obecnie nie jest to w zasięgu możliwości finansowych rodziny.