To fascynujące, zmieniające się, ekscytujące, czasem szokujące, a dla niektórych bardzo powierzchowne. Moda i wszystkie jej synonimy. Nie, Czesi nie są ikonami stylu, tu na ulicach nigdy nie pojawiły się nowe trendy. Jednak nawet czeska, a raczej czechosłowacka moda ma swoje kamienie milowe, do których warto wracać. Uwierzcie mi, że jest to bardzo zabawne i pouczające.
Lata dziewięćdziesiąte były czymś w rodzaju czarnej ćmy w modzie: przynajmniej z dzisiejszego punktu widzenia. Wszystko było kolorowe, wzorzyste i najlepiej błyszczące. Było tak odległe od elegancji, jak Biegun Północny. Ale podobało nam się to
Przede wszystkim komfort! Takie zdanie na temat mody i stylu można usłyszeć w naszym regionie bardzo często. Zbyt często. Częściej niż jest to przyjemne. Dlaczego? Zdecydowana, w istocie charakterystyczna większość ludzi na czeskich ulicach nie tworzy mody, lecz konsumuje ją według jednej zasady, jaką jest wygoda. Rezultat jest zazwyczaj szary, mało inspirujący i dla wielu nie do przyjęcia.
Jedna z moich bliskich dusz, pani po siedemdziesiątce, która w swoim życiu na zawsze zawładnęła sercami setek mężczyzn, powiedziała mi kiedyś na ten temat: „Wszyscy jadą do Królewny Śnieżki, spójrz!”, postacie obu płci, identycznie ubrane w obciętych dżinsach, chwytie reklamowym, sandałach trekkingowych i plecaku na plecach.
Pamiętacie, co nosiliśmy w latach dziewięćdziesiątych:
Źródło: YouTube
Jej dowcipna przesada była wyjątkowo trafna. Co widać chociażby na kontach Instagramowych z ulic Mediolanu! Oryginalna i inspirująca moda, która emanuje silną osobowością, opinią, odwagą, nieustraszonością i własną, zdecydowaną ścieżką.
Na naszych ulicach szukać. W większości chodzimy po tzw. Przeważnie niepozornych! I wygodnie. Ale moda nie jest sprawą powierzchowną – wiele o nas mówi. O naszej odwadze pójścia własną drogą, o oryginalności i kreatywności, szacunku dla środowiska, a także o możliwości podejmowania własnych decyzji.
Znani z mody:
- „Możesz kupić modę, ale musisz mieć styl.” – Coco Chanel
- „Daj dziewczynie odpowiednie buty, a podbije świat!” — Marilyn Monroe
- „Elegancja to jedyne piękno, które nigdy nie przemija.” – Audrey Hepburn
- „Różnica między modą a stylem polega na jakości.” — Giorgio Armani
- „Wynalezienie spódniczki mini jest w równym stopniu postępem w modzie, jak i w technice budowy parowców” – powiedział wynalazca Roberta Fultona. Jego teorię uzupełnił następnie publicysta Bennett Cerf: „Po prostu nie jesteśmy już zależni od tego, kiedy wieje wiatr”.
Jednocześnie Republika Czeska ma w swojej stuletniej historii kamienie milowe, które niewątpliwie mówią o potrzebie tworzenia własnego stylu, ikonach mody i chęci posiadania przedmiotu wysokiej jakości bez względu na przeszkody.
Szyję w Podolskiej
W czasach I Republiki określenie „Siju u Podolská” miało ogromne znaczenie. Że znasz siebie, że należysz do dobrego towarzystwa i potrafisz rozpoznać i docenić jakość. był lokalnym fenomenem mody już w okresie przedwojennym. W salonie w centrum Pragi, który ta z wykształcenia krawcowa założyła w 1908 roku, funkcjonował wówczas niezły interes.
„W jej słynnym praskim salonie swoje prace wykonywały aktorki, żony polityków i biznesmenów. nosiła od niej sukienki np. w filmach Kristián czy Katakumby, Jarmila Novotná śpiewała Violettę w „jej” kostiumie w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Hana Podolská ubrała także pierwszą damę Hanę Benešovą. „Šiju u Podolská” nazywała się jeszcze kilkadziesiąt lat po znacjonalizacji salonu mody i nie mogła nosić tej nazwy” – wspomina na przykład Telewizja Czeska we wstępie do filmu dokumentalnego
Hana Podolska:
Hana Podolska pojechała po inspirację do Paryża, choć miejsce na widowni na takim pokazie mody kosztowało wówczas 30 tysięcy koron, a swoim stylem i niespotykaną jakością zjednała sobie nawet takich plebejuszów, jak na przykład towarzyszka Gottwaldová, żona naszego komunistycznego prezydenta.
Ukradnij swoją Burdę!
Po drugiej wojnie światowej, która oczywiście nie sprzyjała modzie na ulicach i komuniści znacjonalizowali słynne świątynie piękna i elegancji, ludzie spragnieni dobrego samopoczucia zaczęli szukać swojej drogi. Szyli, pikowali, reperowali, szydełkowali, robili na drutach. Oni stworzyli. Czechosłowackie kobiety były w tym naprawdę świetne.
Współczesną inspirację przyniosły im stopniowo wyłaniające się tytuły magazynów – Praktická žena a later, która do dziś jest ikoną dla wielu miłośników retro. Jej stare, dobrze zachowane wydania do dziś sprzedawane są na internetowych bazarach. Modelki tamtych czasów profilowały się jednak swoim ciałem trochę jak gospodynie domowe – taki był trend.
I było bikini. Stroje kąpielowe przeszły przez wieki, od zbroi po minimalizm. patrzeć na
Jednak gdzieś pod koniec lat 70. w bibliotekach zaczęło ukazywać się niemieckie czasopismo. Pamiętasz? Nagły przypływ szlachetności, elegancji i twórczości z epoki po czasach szycia starych szmat w nowych Czechach zaczarowany.
Dzięki idealnemu dopasowaniu do wszystkich eleganckich marynarek i dopasowanych sukienek, ten magazyn był częstym hitem. Chęć posiadania esencji nowej mody była tak silna, że po pierwszym wypożyczeniu z biblioteki (nie było jej gdzie indziej) z oryginalnej Burdy pozostał jedynie smutny tors.
Koniec gospodyń domowych, nadchodzą Melanie i Emma
W latach 70. z wód praktycznych gospodyń domowych zaczął wyłaniać się nowy typ kobiet. Ukształtowała je produkcja wspomnianych wcześniej Women and Fashion. Dzięki niej w przestrzeni publicznej (w dobie nieinternetowej) zaczęły pojawiać się niezwykle eleganckie panie, zwane wówczas manekinami.
Byli bardzo szczupli, od niedawna charyzmatyczni i często czarujący. Nie przypominały już niepozornych, praktycznych kobiet z przeszłości. , Marie Kadeřábková i także . W 1967 roku została nawet twarzą perfum domu mody Dior, jednak jej dalszą karierę w Mekce mody przerwali komuniści.
Słowacka modelka, pisarka i prezenterka Emma Tekelyová ma swój urok – zawsze:
Źródło: YouTube
Ikoną słowackiej mody tamtych czasów był . Karierę rozpoczęła w latach 70. jako modelka i twarz magazynu Girl. Nawet dziś, w wieku, o którym nie wypada rozmawiać, na swoim Instagramie kategorycznie zaprzecza popularnej opinii alibi, jakoby kobieta po siedemdziesiątce miała pełne prawo (lub potrzebę) być grubą ciocią, która piecze dla swoich wnuków. Elegancja i styl Emmy nie zostały nadszarpnięte przez czas i nadal są cudownie inspirujące, o czym przecież świadczą jej szalenie wyprzedane książki o stylu życia.
Kto nie przemyca, nie jest Czechem
W latach 80., dzięki Burdzie i innym niszowym źródłom, wiedzieliśmy już, co się nosi i tego chcieliśmy. Pojechaliśmy więc po niego do sąsiadów. Często jednak był to dramat, celnicy mieli władzę nad naszymi modnymi połowami.
„Pamiętam, jak jechałem autobusem z córkami na zakupy do NRD. Kupiłem Alenie nowe buciki dziecięce, które od razu założyła, a stare wyrzuciłyśmy do kosza. Kiedy mieliśmy już wyjeżdżać, młodsza córka Radka zaczęła się denerwować, że nie kupiliśmy jej butów i że na granicy powiedziała, że jej siostra ma nowe buty. Kiedy przyszła kontrola, siedziała jak pocięta i nawet się nie podrapała” – opisała w artykule incydent z „zakupami” za granicą w czasie poprzedniego reżimu dla Deníka pani Alena z Semil .
Nieznana historia Catherine Dior: Jej brat szył dla nazistów, była torturowana przez gestapo
Tak przewoziliśmy buty, dżinsy i bawełniane T-shirty ze wschodnich Niemiec, moherowe swetry i torebki z Węgier, zdenerwowani poniżającą kontrolą celną. Kto nie przemycał, ręka w górę! Kto nie odbierał, pewnie miał taką mamę jak czterdziestoletni David. „Nie mieliśmy dużo pieniędzy, ale chciałem dżinsy Diesel, bardzo ich chciałem” – z uśmiechem wspomina rzeczywistość końca lat 80.
„Moja mama w tym czasie naszyła metkę Diesel na zwykłych czeskich dżinsach, na tylnej kieszeni, którą gdzieś schowała. Bardzo mnie to cieszyło” – dodaje David.
Świat jest nasz! Ci, którzy tego nie mają, królują z drugiej ręki
Otwarte granice, internet i czeskie wydania kultowych tytułów modowych, zwłaszcza Elle, dały nam możliwość poznania tego, co jest modne na początku lat 90., a także nieskończoną liczbę opcji dla każdego. Ci, którzy mieli i chcieli, robili zakupy w Paryżu lub w Paryżu, ci, którzy nie odkryli używanego towaru, który pojawił się w naszym kraju wkrótce po Rewolucji Listopadowej.
„W sklepach z używaną odzieżą masz większą niż gdziekolwiek indziej szansę na znalezienie oryginalnych rzeczy, w których się zakochasz” – pisze na swoim blogu brneńska blogerka Dominika.
Z oryginalnych sklepów ze zużytymi szmatami w ciągu kilku lat stały się czymś w rodzaju kultowych świątyń dla ludzi, którzy robią tam zakupy albo po prostu ze względu na ceny, albo wiedzą, jak znaleźć rzeczy oryginalne i wysokiej jakości, których nikt inny nie ma szeroki ma. Najlepsze wyszukiwarki już od kilku lat nazywane są królowymi sklepów z używaną odzieżą. Rozpoznają się po tym, że już od drzwi potrafią rozpoznać płaszcz z wełny jaka, sweter z kaszmiru i całą odzież z czystego lnu w całym sklepie.
Minimalizm: mały, ale najlepszy
Przesycenie opcji, w zasadzie nieograniczona podaż w kraju i za granicą, ogromna (nienadająca się do sprzedania) nadprodukcja łańcuchów masowych, a także obawy o losy planety zasypanej niskiej jakości poliestrowymi szmatami tzw. szybkiej mody, głównie produkcji azjatyckiej, wprowadziły ostatnio minimalizm do słownictwa mody. Jest mądry, spokojny, miły.
Reżim nie mógł wygrać wojny dżinsami. Kolekcjoner: Václav Neckář miał jednego z pierwszych
„Naucz się wybierać produkty wysokiej jakości i ponadczasowe” – pisze w obszernym tekście na temat Minimalistycznej strony internetowej z garderobą. Nie ma potrzeby przeciążać swojej garderoby dwudziestoma koszulkami, gdy nam wystarczą dwie – wykonane z najlepszej egipskiej bawełny.
To samo tyczy się reszty szafki. Bezwzględnie pozbądź się wszystkiego, co nie jest wysokiej jakości, dopasowane i pochlebne na tyle, abyś mógł choć dostrzec George’a Clooneya w dzisiejszym wieczorze. Ty, twoja szafa, twoja przestrzeń życiowa, a ostatecznie może nawet Clooney odczujecie ulgę.