Kolejka po banany: Ci, którzy mogli, z łatwością uciekli z pracy po ulubione owoce

„Była kolejka jak do bananów” – mówimy o sytuacji, gdy musimy na coś poczekać gdzieś w tłumie ludzi. Dziś jest to sytuacja raczej rzadka, ale jakieś 35 lat temu była to sytuacja niemal codzienna. Wiele rodzajów towarów charakteryzowało się tzw. niedoborami, co oznaczało, że nie były one dostępne, a jeśli takowe były, ludzie musieli po nie stać w długich kolejkach. Czekali w nim bez względu na pogodę, często kilka godzin, a czasem nawet całą noc. Dlaczego ludzie musieli stać w kolejce po banany? A jakie dobra oznaczały kolejki w czasach socjalizmu?

Stanie w długiej kolejce w sklepie nie było niczym szczególnym w czasach socjalizmu

CO PRZECZYTASZ W ARTYKULE:

Jedno pudełko Ci wystarczy

Choć dziś wielu ludzi trywializuje problemy życia codziennego w czasach socjalizmu, to zabezpieczenie gospodarstwa domowego w czasach ówczesnej gospodarki planowej wcale nie było łatwe.

Oprócz słynnych bananów trudno było znaleźć inne – i o wiele ważniejsze – dobra na całe życie. Kolejki były długie, w sklepach brakowało papieru toaletowego, artykułów higienicznych dla kobiet i odzieży dziecięcej, której brakowało zwłaszcza w drugiej połowie lat 70. w okresie wyżu demograficznego. Brakowało także mebli, rowerów, pralek czy telewizorów.

Konsekwencje gospodarki socjalistycznej:

Źródło: YouTube

Kobiety, które chciały ubierać się zgodnie z najnowszą modą, wolały siadać przy maszynie do szycia lub podnosić druty. A ci, którzy potrafili zrobić sprzęt AGD własnymi rękami, zaoszczędzili czas i nerwy.

„Pilnie potrzebowaliśmy nowej usługi gastronomicznej i próbowaliśmy ją znaleźć. Wreszcie do sklepu z artykułami przemysłowymi w naszej wiosce dotarła wreszcie dostawa talerzy, ale ponieważ było ich za mało, na klienta sprzedawano tylko cztery sztuki” – opowiada Anna Veselá o połowie lat 80. XX wieku.

Zakupy w czasach socjalizmu: bez znajomości nie było to możliwe, szał panował pełną parą

Przed Bożym Narodzeniem mówiono, że jest to czas obfitości, ponieważ do ich sklepu spożywczego przybyły rodzynki, kakao i orzechy laskowe.

„Ale to nie było tylko tak. Każdemu klientowi przysługiwały tylko jedne rodzynki, jedno pudełko kakao i jedna paczka orzeszków ziemnych. A sprzedawczynie zapisywały nazwisko i adres klienta, aby nie zdarzyło się, że dwa razy przyjdzie z tego samego gospodarstwa domowego z powodu niewystarczającego towaru” – wyjaśnia Anna Veselá.

Mówiono wówczas, że była zła i poirytowana, dziś jednak wspomina to jako komiczny incydent, który w czasach socjalizmu był dość powszechny. Jednak to, co naprawdę jej przeszkadzało, to niegodne szukanie papieru toaletowego i inne potrzeby higieniczne. „To było naprawdę upokarzające” – mówi.

Jednocześnie w czasach socjalizmu wielokrotnie pojawiał się nieprzyjemny problem braku papieru toaletowego, którego państwo nie było w stanie zadowalająco rozwiązać. „W czasie pierwszomajowej uroczystości w 1963 r. uczniowie skandowali: «Jeśli chcesz być dobrym Czechem, przetrzyj p…el mchem»” – podaje portal „Pamięć Narodu”, gromadzący relacje świadków.

Towary, których zauważalnie brakowało, określano górnolotnie jako wąskoprofilowe, a stojący w kolejkach ludzie z kolei nazywali siebie „bojownikami frontu”. Choć sytuacja gospodarcza była przedmiotem wielu żartów, a czasem nawet oficjalnie dopuszczanych satyr, to nie wystarczyło, aby zmienić sytuację na lepsze.

Plany zostały zrealizowane, towaru brakowało

„Mechanizm cenowy nie działał wówczas w Czechosłowacji. Ceny ustalane były centralnie przez organ zwany Centralną Komisją Planowania. Cena towaru była już wydrukowana na opakowaniu, była wówczas jednolita dla całej republiki i sklepy nie mogły jej w żaden sposób zmieniać. Nie było zatem możliwości elastycznego reagowania na zmiany popytu” – wyjaśnia główny ekonomista Trinity Bank Lukáš Kovanda.

Dziś jego zdaniem handlowcy mogą podwyższyć cenę w przypadku zwiększonego popytu, co niektórych zniechęca, ale jednocześnie producenci mogą szybko zareagować i dostarczyć żądany towar.

Potężny Tuzex: Essenbács zabrał także bony od kantorów, filmy zniknęły dzięki seksowi i Rambo

Problemem była także gospodarka planowa. W Czechosłowacji plany sporządzono na okres pięciu lat i chociaż plany te w większości zostały zrealizowane, a często nawet przekroczone, ówczesne przedsiębiorstwa narodowe nie były w stanie w krótkim czasie zwiększyć ani zmienić produkcji zgodnie z aktualnymi wymaganiami rynku.

Dlatego po deficytowy towar ustawiały się kolejki, a ludzie nawet chętnie przenocowali przed sklepem ze względu na samochód, elektronikę czy wyjazdy zagraniczne.

Nawet sprowadzenie niezbędnych towarów z zagranicy nie było do końca łatwe. Większość handlu odbywała się z innymi krajami socjalistycznymi zrzeszonymi w Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RVHP), która jednak rozwiązała podobne, a czasem nawet większe problemy produkcyjne jak Czechosłowacja.

Kilka lat temu firma STEM/MARK przeprowadziła ankietę dla sieci sklepów. Starsi respondenci twierdzili, że przed 1989 rokiem po trudno dostępny towar trzeba było czasem stać nawet kilka godzin w kolejce. Najczęściej była to żywność, elektronika, tekstylia czy meble. Jednocześnie większość osób z tego pokolenia deklarowała, że ​​ma doświadczenie zarówno ze sprzedażą stacjonarną, jak i zakupami w domach towarowych Tuzex.

Tylko w Tuzexie

„Z powodów ideologicznych Czechosłowacka Republika Socjalistyczna została odcięta od znacznej części rynku światowego, dlatego atrakcyjne towary, takie jak kosmetyki, elektronika i odzież, zwłaszcza dżinsy, z krajów zachodnich trafiały tu głównie za pośrednictwem firmy Tuzex” – podkreśla Lukáš Kovanda na zewnątrz. To, co było zupełnie powszechnym artykułem na zachód od naszych granic, zostało tutaj sprzedane jako przedmiot ekskluzywny.

W Tuzexie dostępne były także atrakcyjne towary deficytowe produkowane w Czechosłowacji, na przykład rowery marki Favorit. W tych sklepach zakupów dokonywano jednak wyłącznie za obcą walutę lub za specjalne bony Tuzex.

Sklepy Tuzexu, czyli TUZemský EXport, służyły do ​​wyprowadzania obcej waluty od mieszkańców ówczesnej Czechosłowacji. Tutaj także ludzie stali w kolejkach. W Tuzexie nie przyjmowano koron czechosłowackich, płatność dokonywano bonami Tuzexu, tzw. bonami. Jeden bon kosztował mniej więcej cztery korony, a przed Tuzexem często stali handlarze, którzy sprzedawali bony, oczywiście nielegalnie i po kilkukrotnie wyższych cenach.

Dlaczego nie było bananów?

Nawet jeśli chodzi o import egzotycznych owoców, ówczesny reżim chciał skupić się głównie na krajach socjalistycznych, więc na rynku były wówczas na przykład kubańskie pomarańcze. „Problem polegał na imporcie bananów i innych południowych owoców z Afryki i krajów Ameryki Południowej, które woleły eksportować swoje plony do krajów zachodnich, bo lepiej płaciły” – mówi ekonomista Lukáš Kovanda.

Strach z powodu butów dziecięcych. Czesi przemycali wszystko, czego tu brakowało w czasach socjalizmu

Według niego wszystkie te aspekty doprowadziły do ​​powstania w Czechosłowacji tzw. systemu podszafkowego, w którym sprzedawczynie ukrywały rzadkie towary przed znajomymi lub osobami, które w zamian świadczyły im inne usługi.

Kiedy przed Świętami Bożego Narodzenia w sklepach pojawiły się banany lub mandarynki, wieść szybko się rozeszła i ci, którzy mogli, spieszyli się, ustawiali w kolejkach. Często nawet za cenę odejścia z pracy w godzinach pracy. Opłaciło się zatem mieć znaną sprzedawczynię lub kierownika sklepu. „Wówczas sklepy warzywne radziły sobie dobrze dzięki sprzedaży egzotycznych owoców” – zauważa Kovanda.

Jak ktoś może to twierdzić?

Podobnie sytuacja wyglądała w innych sklepach, np. u ówczesnych rzeźników. „Wiedzieliśmy, w jakim dniu importują towar. W inne dni nie było sensu tam chodzić” – wspomina Anna Veselá.

Według niej, kiedyś u rzeźników obowiązywała nawet zasada, że ​​jeśli chce się dobrego mięsa, trzeba kupować towar, którego jest w nadmiarze i ludzie się nim tak mało interesują. „I tak miałam szczęście i dostałam niezły grzbiet wołowiny, ale za kieszonkowe musiałam kupić kawałek brzucha” – śmieje się.

Dziś irytują ją ludzie, którzy twierdzą, że za socjalizmu „było lepiej”. „Jak ktoś może tak twierdzić?” Anna Veselá kręci głową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *