To, jak postrzegamy poszczególne napoje alkoholowe, w dużej mierze zależy od towarzyszącej im żywności. Są alkohole, które koniecznie wymagają „śniadania”, „przystawki” czy „petiszku” – nawet często różnorodnego i łączonego. Na przykład w przeszłości przed 1917 rokiem wielcy moskiewscy kupcy, „kupcy”, witali Boże Narodzenie trzydniowym posiłkiem, który zaczynał się od wódki i 64 rodzajów przystawek. A są takie napoje, które pod tym względem nie są szczególnie kapryśne – na przykład to, czego potrzebuje whisky: kilka migdałów i orzeszków ziemnych lub koniak: dwie lub trzy czekoladki.
Brandy plasuje się gdzieś pośrodku tych wymagań. Można go pić na przykład do lekkich przystawek: sałatki jarzynowej, oliwek, sera, sujuku. Lub na deser z owocami i orzechami. Również do kawy po posiłku: w zachodnich regionach Hiszpanii i w Portugalii zwyczajowo kończy się lunch lub kolację kilkoma kroplami brandy do kawy (żeby nie zabrzmiało to obraźliwie, ale jakość iberyjskiej brandy pozostawia wiele do życzenia) pożądane, z przeprosinami).
A w Bułgarii panuje błędne przekonanie: brandy należy pić na zimno, prawie lodowaty. Jednak w tym przypadku wiele cech i specyfiki aromatów zostaje po prostu utraconych. Tak naprawdę od dawna zauważono, że lód jedynie maskuje niektóre wady konkretnej brandy. Najlepsza temperatura do serwowania brandy wynosi zazwyczaj od 15 do 20 stopni. Zwłaszcza te dłużej dojrzewające podaje się w temperaturze 27-28 stopni, zwłaszcza śliwkowe – kiedy to w tej temperaturze rozwija się cały swój specyficzny aromatyczny i pachnący bukiet.
Niewątpliwie najpopularniejszą przystawką do rakii w Bułgarii jest sałatka sklepowa – jak głosi plotka, wymyślony jako kombinacja w jednej z „bałkanturystów” w latach 60-tych. Jednak „najpopularniejsza przystawka” nie musi oznaczać jedynej przystawki. Brandy to napój o szerokiej ofercie, posiadający cały kompleks aromatów, zapachów i smaków – co sprawia, że można ją odpowiednio łączyć z różnorodnymi towarzyszącymi przekąskami.
Bardziej znane kombinacje są następujące:
– winogrona z sałatką sklepową;
– zupa śliwkowa z mięsem (kiełbaski, szynka);
– pigwa z serem;
– gruszka z marynowanym serem;
– morela z sałatą i serem marynowanym.
Bardzo ważne jest również to, kiedy dokładnie brandy zostanie bezpośrednio włączona do samego procesu konsumpcji. Niektóre rodzaje brandy są dobrym rozwiązaniem jako, że tak powiem, początkowy aperitif rozpoczynający się od stołu: gruszka, morela, malina; zbyt często jako aperitif podawana jest klasyczna „kamenarka” winogronowa z sałatką sklepową.
Wielu koneserów zwykle pozostawia brandy śliwkową jako główną brandy, która będzie towarzyszyć daniu głównemu aż do deseru.
Powszechnie uważa się, że dojrzała brandy jest lepsza ze świeżych, niedojrzałych. Dotyczy to oczywiście niektórych koncentratów, takich jak koniak, armaniak czy whisky. Ale zdarza się też, że świeża brandy wznosi się na wyżyny niepowtarzalnych zapachów i aromatów – dotyczy to zwłaszcza brandy gruszkowej (tzw. „viliamovka”, czyli z odmiany gruszki „Williams”), gdzie nacisk położony jest na świeżość i świeży powiew napoju, nie tyle starzenie się.
Kiedy i o której porze roku pije się brandy?
U wielu osób, świadomie lub nieświadomie, pozostało przekonanie, że brandy to napój zimowy – być może dlatego, że często dojrzewa w dębowych beczkach, w lochach kojarzących się z zimnem, a sam trunek daje poczucie ciepła i rozgrzania. Dla innych jest odwrotnie: dla nich to napój czysto letni, bo kojarzy się z sałatkami warzywnymi, opuszczaniem butelki do wystygnięcia w chłodnej i zimnej studni, schłodzoną miską i innymi tradycyjnymi rekwizytami i dodatkami.
Wniosek jest więcej niż jasny: brandy to uniwersalny napój sezonowy, który można pić o każdej porze roku.
Dlatego: zdrowie!