Kiedy jesteś oszołomiony w sklepie lub restauracji, może być trudno go nie uspokoić. Jednak nadmierne folgowanie sobie może mieć konsekwencje w przyszłości, mówi Lauren Silvers, psycholog dziecięcy.
„Czasami trzeba zrobić wszystko, co konieczne, aby przetrwać trudne czasy, które na dłuższą metę mogą obrócić się przeciwko nam i naszym dzieciom” – powiedziała NPR.
Nadmierne pobłażanie to nie to samo, co rozpieszczanie. Rozpieszczanie dotyczy potrzeb i pragnień dziecka, ale przesada polega na ułatwianiu życia rodzicom.
„Kiedy jako rodzice przesadzamy, chodzi bardziej o nas i nasz dyskomfort, niż o to, że słyszymy, że nasze dziecko jest nieszczęśliwe lub patrzymy, jak czuje się niekomfortowo” – stwierdziła Silvers w wywiadzie. „Dla nas, rodziców, jest to niewygodne. Dlatego robimy lub dajemy im różne rzeczy, niezależnie od tego, czy leży to w ich najlepszym interesie”.
„Nadmierne pobłażanie materialne, czyli kupowanie dziecku wszystkiego, czego chce, to najbardziej rozpoznawalna forma. Istnieje jednak inny wariant, w którym rodzice robią dla swojego dziecka więcej, niż jest to w rzeczywistości konieczne. Sprzątanie pokoju, bo wiesz, że zajmie to więcej czasu lub wygra nie zostanie zrobione dobrze, jeśli zrobi to samo. Wreszcie mamy do czynienia z „strukturalnym nadmiernym pobłażaniem”, gdy rodzice mają trudności z ustalaniem lub egzekwowaniem zasad.
Zobacz więcej:
Jeśli nie masz pewności, czy nie przesadzasz ze swoim dzieckiem, zadaj sobie te cztery pytania:
1. Czy moje działania uniemożliwiają mojemu dziecku naukę zadań wspierających jego rozwój?
2. Czy daję nieproporcjonalną ilość zasobów rodzinnych jednemu lub większej liczbie dzieci?
3. Czy wybory, których dokonuję, przynoszą korzyść mnie, dorosłemu, bardziej niż dziecku?
4. Czy zachowanie dziecka potencjalnie szkodzi w jakikolwiek sposób innym, społeczeństwu lub planecie?