Drodzy Czytelnicy, w „Doktorze” będą mogli Państwo już przeczytać artykuły z naszej nowej rubryki „Zdrowa rodzina – zdrowy człowiek”, których autorką jest Aida Markowska. Jest terapeutką holistyczną i generatywną oraz pedagogiem, mówcą motywacyjnym, eudajmonologiem (badaczką szczęścia), osobą z bogatym i merytorycznym doświadczeniem w holistycznym podejściu do zdrowia człowieka we wszystkich jego aspektach.
Od 2012 roku interesuje się i zajmuje się terapią genową oraz przepływem genów. Jest założycielką Szkoły Terapii Położniczej „Zadrugata na Rhodonauts”. Od 2019 roku szkoła kształci terapeutów porodowych, którzy są powołani i zmotywowani do przekształcania traum porodowych w twórcze impulsy porodowe, a tym samym wzmacniania dobroci i zdrowia porodów w Bułgarii. Aida jest pionierką w stosowaniu terapii rodzinnej poprzez bułgarskie tradycje etno- i rytualne, co okazuje się niezwykle skuteczne w poprawie zarysu naszej rodziny.
Od 2009 roku Aida Markovska jest nauczycielką i wykładowczynią Reiki w ponad dziesięciu różnych systemach energetycznych i ezoterycznych.
Aida Markowska prowadzi szeroką działalność społeczną. Od 2010 roku jest w zespole organizatorów Festiwalu Zdrowe Życie „Zdrowe Zdrowie!”, a od 2015 roku jest założycielką Angel Festival w Płowdiwie. Często można ją spotkać na festiwalach „Zdrowe Zdrowie!” w całym kraju, gdzie wygłasza wykłady i opowiadania na różne tematy.
Więcej o Aidzie Markowskiej i jej twórczości można dowiedzieć się na jej stronie internetowej:
Dlaczego istnieją toksyczne matki?
Sami noszą w sobie głęboką traumę rodzinną. Zostali poddani działaniu niektórych „trucizn”, o których opowiem w tym artykule. Te emocjonalne traumy pozostawiły w nich ślady, cechy i skłonności, które często nie są uświadamiane jako szkodliwe dla ich dzieci. Oni sami zostali wychowani w „trującym” środowisku przez niezrozumiałych rodziców, dręczeni wymaganiami życia, żyjący w trudnych momentach społecznych i historycznych. Dlatego zupełnie niepotrzebne i niemożliwe jest nawet zwracanie się do trujących matek z prośbą o „urzeczywistnienie”. Trzeba głęboko przyjrzeć się systemowi genealogicznemu i znaleźć korzenie tego zachowania, a następnie z wielką miłością i zrozumieniem wlać na swoje rany „lekarstwo” miłości i akceptacji w nadziei, że ta „trucizna” nie będzie już dalej działać. być przenoszone w rodzaju. Praca z terapeutą rodzącym, rodzinnym i psychologiem przyniesie ogromny postęp w tym zakresie i szansę na naprawienie zła, które od pokoleń nęka rodzinę.
Spójrzmy na główne cechy „trującej” matki:
1. Naruszenie granic osobistych. Takie matki rażąco naruszają osobiste granice swoich dzieci, nie pozwalają im na posiadanie własnej przestrzeni lub naruszają ją bez pytania, zabierają bez pytania ich rzeczy, zwłaszcza te ukochane przez ich dzieci. Bardzo lubią zdradzać sekrety swoich dzieci innym osobom. W miejscach publicznych zadają im niewygodne pytania i w negatywnym świetle rozmawiają o dzieciach z nieznajomymi.
Nie chcą zaakceptować faktu, że dziecko może mieć własne życie, a jakakolwiek obrona granic przez ich dzieci odbierana jest przez nich jako osobista zniewaga. Takie dzieci mają trudności w komunikacji, nie potrafią powiedzieć „NIE”, nie potrafią dbać o swoje interesy, stają się pozbawione charakteru i nie znają siebie. Zwykle pozostają osobami samotnymi i zamkniętymi w sobie, boją się angażować we wspólne przedsięwzięcia z innymi ludźmi, komunikować się, są nieśmiali i wstydzą się swojego życia.
Jeśli jako matka zauważysz takie odchylenie w swoim zachowaniu, jak najbardziej wycofaj się z przestrzeni osobistej dziecka, pozwól mu urządzić swój pokój, łóżko i szafy według własnego porządku, nie ubieraj się i nie zakładaj ubrań i butów, nie nosić jego ozdoby, plecaki i torby itp. Pod żadnym pozorem nie śpij w jego łóżku. Staraj się mówić przy innych osobach spoza rodziny, ale także swoich bliskich, tylko o tym, co dobre, z czego Twoje dziecko jest dumne, podkreślać jego siłę i godność, zasłużenie go chwalić.
2. Tłumienie emocji. „Toksyczna” matka uważa okazywanie dziecku emocji (zwłaszcza negatywnych) za niedopuszczalne. Jeśli dziecko czuje się źle, jest zmuszone do milczenia, w przeciwnym razie zostanie ukarane. Jeśli jest to dobre, bardziej właściwe jest, aby nie okazywał swojej radości zbyt jasno. W rezultacie dorosły człowiek nie wie, jak wyrazić swoje emocje, ukrywa je i tłumi, udaje, że jest „wygodny” dla innych, nie dzieli się swoim wewnętrznym światem, pozostaje dla ludzi tajemnicą i trudno mu to zrobić. szczere przyjaźnie.
Jeśli odnajdziesz w sobie tę cechę, spróbuj zrozumieć, że wyrażanie emocji jest zdrowe. Człowiek nosi w sobie ogromną gamę silnych uczuć: od złości, wstydu, poczucia winy, bezwstydu, bezczelności itp., po odwagę, siłę, inspirację, radość, zmysłowość, czułość. Każda stłumiona emocja może stać się raną i krwawić na całe życie. Daj swoim dzieciom możliwość rozmowy o tych uczuciach i bądź dla nich najlepszym wyborem, gdy potrzebują powiernika.
3. Kontrola. Taka matka nie pozwala swoim dzieciom oddychać, nie uznaje ich wyborów, prawa do opinii i błędów. Decyduje o wszystkim za dziecko i stara się go kontrolować jak dorosłego. Często jest to przedstawiane jako osobista przysługa ze słowami: „Podziękujesz mi później!”. Nawet dorośli są pod presją tego rodzaju. Matka chce poznać i kontrolować wszystkie szczegóły swojego życia, ale przede wszystkim: relacje z innymi ludźmi, życie codzienne, pracę, relacje. W rezultacie u człowieka rozwija się syndrom wyuczonej bezradności, często jest on zupełnie niepewny tego, czego chce i jak to osiągnąć, a także popada w zależne relacje z ludźmi, którzy go wykorzystują i emocjonalnie znęcają się.
Jeśli jesteś taką mamą (a dlaczego nie ojcem), to zapewne sama zostałaś poddana takiej kontroli i dlatego uważasz ją za ważną część wychowania dzieci. Niezależności można się nauczyć i pielęgnować, ale nie poprzez kontrolę, ale poprzez zaufanie. Znajdź w sobie wszystkie powody, aby mieć zaufanie zarówno do swojego dziecka, jak i do drugiego rodzica, do świata i życia, a w ten sposób pomożesz nie tylko swojemu spadkobiercy, ale także sobie.
4. Stale okazywała frustrację wobec dziecka. Taka matka wpaja swojemu następcy, że nic dobrego nie może z niego wyniknąć. Wszystkie jego sukcesy postrzega jako przypadkowe, a błędy uważa za naturalne i sugeruje, że może tylko popełniać błędy. Cokolwiek takie dziecko zrobi, zawsze będzie „niewystarczająco dobre”. Często nazywany jest leniwym, pechowym, nieudacznikiem, głupcem. W rezultacie człowiek dorasta w przekonaniu, że nie jest wystarczająco dobry, wystarczająco godny, ma bardzo niską samoocenę.
W mojej praktyce mam wiele przykładów takiej frustracji. Jeśli jesteś takim rodzicem, pomyśl proszę o tym, co ogólnie Cię frustruje w Twoim życiu, a najprawdopodobniej pomyślisz także o swoich rodzicach, przełożonych, menedżerach… ale także o sobie.
5. Bierna agresja matki wobec dziecka. „Toksyczna matka” drwi z dziecka. Sarkazm, ironia, chłód czy presja na nierealistyczne poczucie winy i wstydu (które sama zaszczepiła) to jej metody wychowawcze. Nawet próby dorosłego dziecka, aby żyć tak, jak uważa za stosowne, nie są akceptowane i matka nie może się naprawdę radować. Zniewaga, maska typu „nie obchodzi mnie to”, wyraźny chłód – to wszystko jest jej arsenałem. W rezultacie człowiek może przyjąć ten sposób komunikowania się z innymi ludźmi, nie wyrażając swoich emocji, unikając szczerości, stając się kłamcą, sam zakłada zbroję, która chroni go przed własnymi emocjami. Często ta osoba sama staje się sprawcą przemocy wobec swoich bliskich.
Ten typ matki był lub nadal jest wyśmiewany przez swoich partnerów. Najczęściej zdarzało się to także w jej dzieciństwie, ze strony nauczycieli, ojca czy opiekuna, dlatego wyśmiewanie uważa za rodzaj zbawienia, dystansu od bólu. W rodzinie często odnajduję ślady poniżenia przodków, spadku ich statusu społecznego i bólu bycia zaniedbanym w społeczeństwie.
6. Fałszywa wina. Ta „trująca” matka zarzuca dziecku niski lub brak empatii i troski o nią, często kwestionuje brak jedzenia, ubrania, schronienia. Żąda od dorosłego dziecka, aby ją wspierało, stale pomagało emocjonalnie, finansowo, mieszkaniowo i pod każdym względem chłonie wszystkie jego niezbędne zasoby i nieustannie je konsumuje.
W przyszłości fałszywe poczucie winy nie pozwala dziecku cieszyć się życiem i wyczerpuje je, zatruwając jego relacje z innymi. Ten dorosły dużo pracuje, wypala się nadmiernymi obowiązkami i nie zostawia nic dla siebie, starając się nie mieć nic więcej, żeby nie dać się ponownie okradać. Sztywność, ciasnota, ciasnota – to objawy osoby, która dorastała z taką matką.
Jeśli jesteś matką, która myśli, że skoro wychowywała swoje dzieci w niedostatku i wielu trudnościach, one także muszą doświadczać trudności, proszę, przemyśl to jeszcze raz. „Zawiesić” na szyi syna lub córki oznacza pozbawić ich wszystkich zasobów niezbędnych do osobistej rodziny, kariery, spełnienia. To jakby ciągnąć ich na dno, żeby nie być tam samemu. Ci powiernicy byli w dzieciństwie niesamowicie samotni i w ciągłym żądaniu uwagi ratowali dziecko w sobie przed tą samotnością.
Aida MARKOVSKA, położnik, założycielka szkoły terapii położniczej,
19 listopada 2023 r