„Pretty Woman” to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych komedii romantycznych w historii kina, która od ponad 30 lat przyciąga miliony widzów. Historia miłosna prostytutki a bogaci biznesmeni mieli prawie inny, wręcz tragiczny koniec. Jak wyglądał oryginalny scenariusz kultowego już filmu?
Film „Pretty Woman” w reżyserii Garry’ego Marshalla trafił na duże ekrany w Stanach Zjednoczonych w marcu 1990 roku i od razu stał się sensacją i zyskała miano współczesnej opowieści o Kopciuszku. Komedia przyciągnęła w sumie miliony widzów zarobił ponad 460 milionów dolarów i choć lata mijają, jej fenomen nie ustępuje.
Historia Vivien i Edwarda skradła serca widzów. Pierwszy scenariusz zakładał inne zakończenie
Jednym z elementów jego sukcesu był scenariusz JF Lawtona, jednak jego pierwotna forma miała zupełnie inne zakończenie niż to, które znamy. W finalnej wersji „Pretty Woman” Vivien przybywa z małej prowincji do Los Angeles, aby odmienić swoje życie. Brutalna rzeczywistość i brak środków do życia zmuszają ją do pracy jako dziewczyna do towarzystwa. Tak poznaje bogatego prawnika Edwarda Lewisa, który oferuje jej 3000 dolarów w zamian za wspólnie spędzony tydzień. Dziewczyna przyjmuje ofertę, ale wkrótce między nią a przystojnym biznesmenem rodzi się serdeczne uczucie, w którym pieniądze nie grają żadnej roli.
To nie miało być „Pretty Woman”. Zmiany stały się gwarancją sukcesu
Okazało się, że film pierwotnie miał nosić tytuł „3000” i wcale nie był komedią, a dramatyczną i mroczną opowieścią o nieodwzajemnionej miłości i różnicach społecznych. Oryginalna wersja zakładała, że Vivian uprawia seks, aby zapłacić za narkotyki, od których jest uzależniona. Po tygodniu spędzonym z Edwardem zakochuje się w nim i jest przekonana, że odwzajemni jej uczucia. Rozczarowanie przychodzi, gdy w końcowej scenie opowieści biznesmen wyrzuca ją ze swojej lśniącej limuzyny, rzucając jej w twarz obiecane dolary.
Za produkcję odpowiedzialne było wówczas małe studio, jednak tuż przed zakończeniem zdjęć jego założyciele ogłosili upadłość. Potem historia przykuła uwagę producentów Disneya. Zanim zdecydowali się przejąć projekt, postawili warunek – zmiany w scenariuszu. Potrzebowali szczęśliwej historii, a nie przygnębiającej.
„Na etapie scenariusza Pretty Woman był filmem dla dorosłych o prostytutce z Hollywood Boulevard. W oryginalnej wersji – bardzo ciemnej – prawdopodobnie umrze z powodu przedawkowania”
– powiedział ówczesny szef studia Jeffrey Katzenberg.
To za ich namową JF Lewton przepisał ostatnie sceny, co, jak się później okazało, poszło na marne. Istotna okazała się relacja łącząca głównych aktorów, Julię Roberts i Richarda Gere.
„Chemia pomiędzy Julią i Gero, którą można było wyczuć na ekranie, była także wyczuwalna podczas przesłuchań. Nie wyobrażam sobie, jak mogłoby się to skończyć inaczej”
– powiedział później scenarzysta w rozmowie z Vanity Fair.
„Przynieśli taki urok, że publiczność nie chciała mrocznego zakończenia”
– dodał reżyser.
Redakcja Pasja w Tobie.
Powiązane artykuły:
Pamiętacie piosenkę „Freestyler”? Chłopiec z dredami miał wtedy 15 lat. Jak to wygląda teraz?
W wieku ośmiu lat tańczyła z DiCaprio. Pamiętacie małą Corę z Titanica? Dziś ma 35 lat